Zmierzch niezwykłej kolekcji

Myśl o starych samochodach znakomitej większości ludzi w Polsce kojarzy się co najwyżej ze słowem Muzeum Motoryzacji. Takich obiektów mamy w kraju co najmniej kilkanaście o różnej wielkości ekspozycji, przy czym większość jest własnością prywatną. Prócz muzeów, co bardziej zorientowani, kojarzą zapewne nazwiska takie jak Mikiciuk, Skrzeliński, Roszkowski czy Kowalczyk, które nieodłącznie kojarzą się z kolekcjami liczącymi po kilkadziesiąt auto-zabytków, błyszczących chromem i lśniącym lakierem.
To co zapomniane ...
O wspomnianych wcześniej muzeach i ich kuszących eksponatach mówi się wiele, w lokalnej prasie, telewizji czy pisze w Internecie, eksponaty można często zobaczyć na ulicach podczas obsługi uroczystości ślubnych czy na planach filmowych.
O wspomnianych wcześniej muzeach i ich kuszących eksponatach mówi się wiele, w lokalnej prasie, telewizji czy pisze w Internecie, eksponaty można często zobaczyć na ulicach podczas obsługi uroczystości ślubnych czy na planach filmowych. Tymczasem na obrzeżach tego świata i z dala od „błysku fleszy” istnieje kolekcja nietypowa, która nielicznych uwodzi przede wszystkim połaciami rdzy w kolorach przywodzących na myśl jesień, jesień życia tej kolekcji. Kolekcja, której początki sięgają czasów powojennych i jej dokładna zawartość, przez wiele lat owiana była atmosferą tajemnicy, związana jest z nazwiskiem Tabencki, doskonale znanym już chyba tylko zagorzałym miłośnikom starej motoryzacji.
Powojenne polowanie
Według mniej lub bardziej wiarygodnych źródeł, Pan Tadeusz Tabencki bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej był urzędnikiem komunistycznego Ministerstwa Transportu i jednocześnie tajnym funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa. Od roku 1946 podróżował po Polsce i Europie celem odzyskiwania w ramach reparacji wojennych pojazdów, które zostały utracone podczas okupacji hitlerowskiej. Jak podają różne źródła, korzystając z szerokich i niemal nieograniczonych uprawnień w zakresie rekwirowanych aut, udało mu się, za cichym przyzwoleniem władzy ludowej, wiele z nich przywłaszczyć.
W ten sposób w niewielkiej podwarszawskiej miejscowości, zaczął tworzyć niezwykłą kolekcję arcydzieł światowej motoryzacji, stworzoną z aut nabytych zarówno w sposób całkowicie legalny, jak i tych zdobytych nie do końca uczciwie. Jak twierdzą osoby, którym było dane mieć styczność z ową kolekcją w czasach jej świetności, były tam takie perły, jak choćby: Mercedes-Benz 540 K Spezial Roadster, dwa Bugatti, w tym także model 57 C z nadwoziem Volla&Ruhrbecka czy Maybach Zeppelin. W późniejszych latach, Pan Tabencki objął stanowisko kierownika w warszawskim Wydziale Komunikacji, co sprawiło, iż w kolekcji przybywało także mniej unikatowych ale również cennych dla Pasjonatów pojazdów, począwszy od rożnych egzemplarzy Porsche, poprzez Opla GT , Jaguara SS100, czeskie Aero 1000 czy BMW 327 a skończywszy na wozach popularnych jak Renault 8, 10, Warszawy czy Syreny. Znawcy z polskiego środowiska kolekcjonerów, jak choćby Pan Tomasz Skrzeliński szacują, iż była to największa kolekcja samochodów i motocykli w powojennej Polsce Ludowej, mogąca liczyć łącznie nawet kilkaset egzemplarzy.
W czasie gdy jedne auta przybywały do kolekcji, najbardziej unikatowe jak Maybach czy dwa Bugatti ją opuszczały. W latach 60-tych samochody te zostały sprzedane, co ciekawe – legalnie i za przyzwoleniem władz, na „zachód” przez ich właściciela.
Najciekawsze okazy, były przechowywane w halach, zaś pojazdy „typowe”, stały na posesji, ustawione w szachownicę, co miało utrudnić złodziejom ewentualne kradzieże.
Mile złego początki
Właściciel kolekcji zmarł w roku 1989 w wieku 92 lat. Po dziś dzień krąży pogłoska, iż został on zamordowany, a po jego śmierci prowadzono śledztwo ws. jego „trefnej” kolekcji, które objęło aż 16 krajów Europy. Ile w niej prawdy? Dziś nie sposób już tego stwierdzić, większość dostępnych informacji, opiera się na wspomnieniach jego syna – Pana Wacława lub na krążących w sieci tzw. „urban legends”.
Faktem jest, że od roku 1989 do dziś, wiele się w tej kolekcji zmieniło…
…na gorsze! Po śmierci właściciela, jego syn będący spadkobiercą, z niewiadomych przyczyn wykazywał i wykazuje umiarkowane zainteresowanie losami tej niezwykłej kolekcji. Zaś pozbawione nadzoru „eksponaty”, coraz częściej padały łupem złodziei części jak i zwyczajnych wandali. Na chwilę obecną, niemal co roku z posesji ubywa klika samochodów, rozkradanych kawałek po kawałku przez lokalnych „złomiarzy”, zaś tej jesieni włamano się do dotychczas zamkniętej hali, zawierającej ostatnie chyba w miarę kompletne auta w tej kolekcji i już widać w nich pierwsze efekty złodziejskiej działalności!
Jak przewiduje większość osób zainteresowanych tematem, to kwestia 2-3 lat pozostałe tam jeszcze pojazdy, włącznie z unikatowym SAM-em konstrukcji inżyniera Adama Słodowego, skończyły swój ziemski „żywot”, jako wkład do pieca hutniczego.
Wydaje się, że dla tej unikatowej kolekcji nie ma już nadziei i za kilka lat będziemy mogli ją podziwiać już tylko na zdjęciach.
Zdjęcia: Marcin Solarz
Zainteresowanych pełną galerią fotografii obecnego stanu kolekcji Pana Tabenckiego zapraszam na stronę: www.lanciastory.pl
View the embedded image gallery online at:
https://www.okserwis.pl/news/strefaklasyki/169-zmierzch-niezwyklej-kolekcji#sigProGalleria47b6e37795
https://www.okserwis.pl/news/strefaklasyki/169-zmierzch-niezwyklej-kolekcji#sigProGalleria47b6e37795