Klasyk miesiąca – FSM FIAT 126p FL

Samochód osobowy, który zmotoryzował miliony Polaków, dla wielu sentymentalny obiekt wspomnień, dla innych przekleństwo, wyparte dawno z pamięci. Słowem Fiat 126p, potocznie zwany „Maluchem”.
Pomimo przestarzałej konstrukcji, miernych osiągów i ciasnego wnętrza, nawet na przełomie lat 80-tych i 90-tych, poczciwy, pachnący nowością Fiacik, nadal był obiektem marzeń dla większości rodaków.

Nadwozie

Prezentowany egzemplarz Fiata 126p  to model FL, wyprodukowany w roku 1990. Auto zostało zachowane w stanie oryginalnym i posiada większość elementów charakterystycznych dla wersji FL. Jednak, co ciekawe, ten egzemplarz daje także pogląd na charakterystyczną dla tego okresu metodę kompletowania pojazdów na taśmie produkcyjnej, którą żartobliwie można określić jako „bierzemy co popadnie”.
Z zewnątrz pierwszym elementem potwierdzającym powyższą tezę, są zderzaki. Wersja FL charakteryzowała się masywnymi, plastikowymi zderzakami, zachodzącymi mocno na błotniki. Prezentowany  „Maluch” został przez fabrykę uzbrojony w starszy typ zderzaków plastikowych  tzw. P4. Niby to tylko szczegół ale 24 lata temu taki detal mocno przesądzał o atrakcyjności zewnętrznej wyjeżdżającego z jednej ze śląskich fabryk egzemplarza. Tzw. „pełny FL” był zdecydowanie większą nobilitacją. Na szczęście boczne wloty powietrza i w całości czarne klamki zewnętrzne są zgodne z modelem, co zapewne dawało właścicielowi drobne pocieszenie.
Pomimo, iż prezentowany samochód był od zawsze do dnia dzisiejszego regularnie garażowany i jak zwykło się pisać w ogłoszeniach, „zimy nie widział”, lata eksploatacji odcisnęły na jego powłoce lakierniczej wyraźne piętno.
Na korzyść estetyki tego konkretnie egzemplarza, znacząco działa brak dużych ubytków spowodowanych korozją, zatem niewykluczone, że wykonanie miejscowych zaprawek i gruntowne polerowanie lakieru, przywróci „Maluszkowi” dawny blask, odraczając wobec niego wyrok zwany naprawą blacharsko-lakierniczą.
Trudno dyskutować o atrakcyjności stylistycznej nadwozia „Malucha”, który niezależnie od wersji był autem bardzo popularnym na naszych drogach i „opatrzył się” do tego stopnia, że dziś właściwie niemożliwe jest zachowanie obiektywizmu przy ocenie stylistyki Fiacika rodem z początku lat 70-tych. Pewne jest to, że jako „nasz”, Polski Fiat, podoba się zazwyczaj wszystkim, tym bardziej, że przypomina czasy, kiedy jeszcze w Polsce produkowaliśmy samochody pod „polskimi” markami jak FSO czy Polski Fiat.

Wnętrze

W przeciwieństwie do miłej dla sentymentalnego oka powierzchowności, wnętrze Fiata 126p FL trudno jest ocenić bezkrytycznie. Jeśli nie posiadamy wzrostu godnego pigmeja rodem z puszczy Afryki Środkowej, wsiadając za kierownicę „Malucha” pierwszy raz od kilkunastu lat przeżyjemy srogie rozczarowanie. Pierwsze 3 minuty upłynie nam, nie na poszukiwaniu wygodnej pozycji za kierownicą, jak ma to miejsce w nowoczesnych autach, ale raczej na znalezieniu jakiejkolwiek pozycji, pozwalającej na w miarę bezpieczne „powożenie” tym produktem „samochodopodobnym”.
Kiedy już kierowcy uda się mniej więcej umieścić na stanowisku pracy i przy tej okazji stwierdzić, że jedyne obuwie pozwalające wcisnąć sprzęgło nie wduszając jednocześnie pedału hamulca to chyba „baletki”, przychodzi czas na delektowanie się „bogactwem” wyposażenia.
„Maluch” w wersji FL, wyposażony w tzw. „szeroką” deskę rozdzielczą i koło kierownicy o grubym wieńcu, jest autem poważnie „wypasionym”. Życie jego kierowcy ułatwiają tak poważne systemy jak: wycieraczki przednie z elektryczną pompką spryskiwacza (w starszych wersjach owa pompka była ręczna), kierunkowskazy, światła pozycyjne, mijania a nawet drogowe, światło przeciwmgielne tylne, nie wspominając o ogrzewanej tylnej szybie i elektrycznym wentylatorze nadmuchu ciepłego powietrza do wnętrza! „Zbędnych gadżetów” jak ABS czy wspomaganie kierownicy, próżno tu szukać.
 O bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów dba przede wszystkim Święty Piotr, bardziej zapobiegliwi, wspomagają się jeszcze medalikiem Świętego Krzysztofa, przyklejanym na deskę rozdzielczą. Co prawda nie zastępuje on poduszek powietrznych, pasów bezpieczeństwa z napinaczami pirotechnicznymi czy stref kontrolowanego zgniotu ale, jak wieść niesie, znacząco podnosi poziom samopoczucia i ogólnego zadowolenia podróżujących.
 Kiedy już kwestię ergonomii i poziomu bezpieczeństwa uda się nam wyczerpać, nadchodzi czas na kontemplację jakości wykończenia  wnętrza „wozu”. W prezentowanym Fiaciku siedzenia i boczki drzwi pokryte zostały tapicerką z czarnego skaju (dla nie wtajemniczonych – syntetycznej sztucznej skóry). Rozwiązanie to pozwala na łatwe utrzymanie tapicerki w czystości i wyróżnia się wysoką trwałością. Niestety, na tym jego zalety się kończą! Zimą podróżującym autem dokucza nieprzyjemne zimno a latem, właściwie nie można wysiedzieć na rozgrzanym, czarnym skaju, toteż większość właścicieli Fiacików w latach ich świetności, traktowało materiałowe (lub futrzane i „pseudofutrzane”) pokrowce jako absolutnie konieczny element wyposażenia tego zacnego pojazdu. Warto wspomnieć, że nieco bogatsze wersje Fiata 126p FL nie były już tak spartańskie i „rozpieszczały” tapicerką siedzeń z materiału! Oczywiście poza występowaniem skaju i czarnego plastiku, we wnętrzu straszą ogromne połacie gołej, osłoniętej jedynie lakierem, blachy. W dzisiejszych wnętrzach, szczelnie obudowanych plastikiem, jest to rzecz niemal nie do pomyślenia!
Nie sposób nie wspomnieć o bagażniku, którego mikroskopijne rozmiary, zawstydziłyby nawet Smarta czy Porsche 911. Bagażnik Fiata 126p bez kłopotu pomieści jedną walizkę…
…pod warunkiem wszakże, że gabaryty tej walizki pozwalają spakować do niej co najwyżej 4 kanapki na drugie śniadanie, 0,5 litrowy termos z herbatą i jeden egzemplarz „Trybuny Ludu”.
Aby podsumować wrażenia związane z podróżowaniem we wnętrzu Fiata 126p FL i pozostać jednocześnie obiektywnym, wystarczy właściwie jedno zdanie: o ile 20 lat temu, z uwagi na brak alternatyw, podróżowanie „Maluchem” było złem koniecznym, o tyle dziś, zdecydowanie trzeba być wielkim fanem modelu, aby z własnej, nieprzymuszonej woli, skazywać się na niewygody związane z najkrótszą nawet przejażdżką małym Fiacikiem.
 
Zawieszenie i układ napędowy

W czasopiśmie „Młody Technik”, pochodzącym z 1973 roku możemy przeczytać te słowa: „Możemy także stwierdzić, że wygodą jazdy, wynikającą z rodzaju zawieszenia, Fiat 126p przewyższa znacznie samochody Syrena i Trabant”.
Cóż, ponad 40 lat później Fiat 126p nie jest w stanie zaimponować swoim zawieszeniem nawet właścicielom samochodów marki Tata. „Maluch” prowadzi się słabo, jest podatny na przechyły nadwozia na szybciej pokonywanych zakrętach, a co najgorsze, z uwagi na podatność na boczny wiatr, ma niezwykłą skłonność do przewracania się na dach przy byle okazji.
Ciekawostką w „Maluchu”, jakiej dziś nie spotyka się już chyba w żadnym samochodzie, jest konieczność okresowego smarowania zwrotnic przednich kół. Nie jest to czynność uciążliwa czy bardzo czasochłonna, jednak nie należy w żadnym wypadku o niej zapominać. Zaniedbania zazwyczaj kończą się zacieraniem zwrotnic i koniecznością ich regeneracji. Na pocieszenie warto dodać, że samochody konstrukcyjnie starsze (np. FSO Warszawa), miały zazwyczaj kilkadziesiąt punktów smarowania, wymagających regularnej troski, więc ten jeden, występujący w Fiaciku, to przysłowiowa „kaszka z mleczkiem”.
Dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silnik o porażającej mocy 24 KM, zapewnia autku osiągi, które można uznać za mierne, niezmiernie przy tym hałasując. Rozpędzanie pojazdu do 100 km/h zajmuje blisko minutę, a prędkość maksymalna, według danych producenta, wynosi zaledwie 105 km/h. Choć to i tak o wiele za dużo, w stosunku do możliwości zawieszenia Fiata 126 p i jego archaicznego układu hamulcowego bez wspomagania, opartego na hamulcach bębnowych przy wszystkich 4 kołach.
Najlepszą radą dla osób, które nigdy nie jeździły Fiatem 126 p, a planują zakup takiego samochodu jest zmiana obiektu swoich westchnień. Jeśli jednak, miłość do „Malucha” jest silniejsza, warto brać pod uwagę wszystkie niedostatki jego zawieszenia, hamulców i układu napędowego, rozpoczynając przygodę z tym samochodem. Archaiczna konstrukcja i mizerne osiągi, bardzo utrudniają poruszanie się Fiacikiem w obecnych realiach ruchu drogowego.
Układ napędowy Fiacika ma jednak także i swoje specyficzne zalety, wynikające z mocno uproszczonej budowy. Pomimo relatywnie wysokiej awaryjności, użytkownik samochodu większość awarii jest w stanie usunąć samodzielnie. Nawet wyjęcie kompletnej jednostki napędowej z pojazdu, nie nastręcza wielkich problemów i może być wykonane niemal w każdych warunkach i przy użyciu podstawowych narzędzi.

Historia egzemplarza

Prezentowany na zdjęciach Fiat 126 p FL został zakupiony przez pierwszego właściciela w roku 1990 i do początku bieżącego roku pozostawał w jego rękach, pokonując w tym czasie dystans 85 000 kilometrów. Prezentowany samochód pozostał utrzymany w stanie praktycznie oryginalnym, pierwszy właściciel powstrzymał się od montowania niezwykle modnych w tamtych latach gadżetów jak wiatraczki, turbinki, naklejki, emblematy, pasy przeciwsłoneczne i inne.
Także stan blacharski, co widać zresztą na zdjęciach, pozostaje oryginalny. Niestety, prawie zabytkowy „Maluch”, powoli lecz systematycznie, zaczyna domagać się remontu, blacharsko-lakierniczego, jednak dla aut w tym wieku, nie jest to niczym niezwykłym. Samochód przez cały okres eksploatacji był garażowany,  w miarę możliwości unikano także jego użytkowania w okresie zimowym. Między wczesną wiosną a późną jesienią, nie było dla Fiacika żadnej taryfy ulgowej, był więc przez właściciela użytkowany na co dzień.

Zakup

Dziś Fiat 126p ze starszych roczników zaczyna osiągać coraz bardziej nieprawdopodobne ceny. Wersja FL, póki co, wymyka się tym trendom. Właścicielem przyzwoitego egzemplarza tej wersji „Malucha” można stać się obecnie za kwotę około 2000-2500 zł. Wbrew pozorom, jest to uczciwa oferta, jako że jest to zapewne kwestią 2-3 lat, aby także FL-e poznikały całkowicie z naszych ulic i stały się poszukiwanym „youngtimerem”.
Na co zwrócić uwagę przy zakupie leciwego egzemplarza? Bez wątpienia najwięcej uwagi wymaga rzetelna kontrola stanu blacharskiego interesującego nas egzemplarza przed sfinalizowaniem transakcji. Progi, płyta podłogowa, przedni pas, wnęka kola zapasowego w bagażniku i ranty błotników, te elementy rdza konsumuje  w popularnych „Maluchach” z najwyższą lubością.. Pewnym pocieszeniem dla potencjalnego nabywcy będzie być może to, że nawet kompleksowa naprawa blacharsko-lakiernicza jest w miarę atrakcyjna cenowo, a koszty zakupu tzw. „galanterii nadwoziowej” i detali, są w przypadku FL-a nadal bardzo konkurencyjne.
Części typowo eksploatacyjne, podobnie jak do innych polskich „klasyków”, są nadal bezproblemowo dostępne, a ich ceny w większości można uznać za umiarkowane. Z częściami blacharskimi, także nie ma problemu, a i cenowo nie powinny zrujnować budżetu właściciela auta.  
Jeśli jesteśmy skłonni przymknąć oko na wszystkie wady „Malucha”, nie przeszkadza nam panująca w jego wnętrzu ciasnota i nie przerażają nikczemnie słabe parametry jezdne, to warto rozważyć zakup Fiata 126p FL właśnie teraz. Obecnie ta wersja produkcyjna nie cieszy się jeszcze szczególnym zainteresowaniem w kręgach pasjonatów dawnej motoryzacji skutkiem czego,  zadbane egzemplarze osiągają niewielkie ceny sprzedaży, a dodatkowy egzemplarz w słabym stanie, mogący posłużyć za magazyn części przy odnawianiu, to najczęściej wydatek rzędu 300-500 zł. Jeśli obecnie dokonamy zakupu FL-a, zapewne w stosunkowo niedługim czasie, przyjdzie nam się cieszyć z posiadania nietypowego i rzadko spotykanego na ulicach pojazdu, zaś radość tą potęgował będzie fakt, że zakupu dokonaliśmy za przysłowiowe „śmieszne” pieniądze.


 

Archiwum Strefy Klasyki