Łada dała radę!

O.K. Serwis wspierał podróżników w wyprawie starą Ładą po Ukrainie i Mołdawii.

Na początku maja b.r. Dawid Białowąs, podróżnik i bloger, na co dzień motorniczy w Tramwajach Warszawskich wraz ze swoją dziewczyną Kasią wyruszyli w 16-dniową podróż po Mołdawii i Ukrainie. Kompanem ich wyprawy była 33-letnia Łada „czwóreczka”.

Przed długą i męczącą trasą trzeba było sprawdzić stan techniczny auta. Z pomocą przyszli mechanicy z O.K. Serwis Picar ze Stanisławowa. Wymienili olej w silniku i skrzyni, usunęli wycieki płynu hamulcowego i oleju z bloku silnika oraz założyli nowy gaźnik. Po wszystkim Łada pojechała na stację diagnostyczną i oficjalnie przeszła wnikliwy przegląd.– Pomysł samochodowej podróży na wschód nie był nowy. Kilka lat temu robiliśmy już z kolegami objazdówkę Ładą 2107. Dojechaliśmy na Krym i do Donbasu. Tym razem jadę Ładą 2104 (tzw. czwóreczką) z moją dziewczyną Kasią –– mówił przed wyjazdem Dawid.

 

„Plan jest taki, że nie ma żadnego planu”

Motywem przewodnim wyjazdu było dotarcie do Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej – państwa nieuznawanego na arenie międzynarodowej, które od 1992 roku, po konflikcie zbrojnym z Mołdawią, stanowi samodzielny organizm ochoczo wspierany przez Rosję. Stąd na niewielkim obszarze (kraj ma ok. 200 kilometrów długości i 12-15 szerokości) nad Dniestrem mówi się przede wszystkim po rosyjsku, a place i główne ulice miast zdobią sierpy i młoty oraz pomniki Lenina.
Nasi podróżnicy ustalili przed podróżą kilka miejsc, które chcieliby odwiedzić. Nocowali pod namiotem, aby nie być związanym z miejscem, do którego trzeba dotrzeć o określonej porze. Poza Naddniestrzem, odwiedzili Wilkowo zwane „ukraińską Wenecją”, Odessę, Kijów, Czarnobyl, Prypeć i wiele innych miejscowości.

Fatalne drogi

Ukraińskie drogi nie bez powodu mają złą opinię. Jazda „wężykiem” po resztkach asfaltu jest tu na porządku dziennym (szczególnie pod drogach wojewódzkich). Choć drogi są szerokie, często nawierzchni nie starcza na swobodne minięcie się dwóch aut. Nasi podróżnicy nie spodziewali się, że może być aż tak źle! Już drugiego dnia podróży w Ładzie urwała się końcówka tłumika – Szczęście w nieszczęściu – nie poszła cała rura spod samochodu, odprowadzająca spaliny od silnika (tzw. „portki”), a sama końcówka. Doraźnie wystarczyło przyczepić ją na „trytytki” i można było jechać do najbliższego mechanika – wspominał po powrocie Dawid. Finalnie „prowizorka” przejechała jeszcze 2000 km, a tłumik zespawany został w Kijowie.
Poza nim, w warsztacie naprawiono także felgi (trzy z czterech stały się w pewnym momencie kwadratowe) oraz koło, z którego uchodziło powietrze. Nie było żadnych obaw. Łada „mogła poczuć się jak u siebie”, bo jest to nadal popularne auto na ukraińskich drogach i każdy tutejszy mechanik potrafi je naprawić.

Łada dała radę !

Pełni wspomnień i bogatsi o nowe doświadczenia, po przeszło dwóch tygodniach, Kasia i Dawid wrócili do domu. Pokonali łącznie ok. 4000 km. Ich Łada ponownie została zaproszona na wizytę do warsztatu. Mechanicy sprawdzili m.in. przednie i tylne zawieszenie, napędy, wycieki, ogumienie, hamulce, luzy i łożyska. – Można śmiało powiedzieć, że Łada dała radę  – mówi Łukasz Pisarczyk, właściciel warsztatu O.K. Serwis Picar. Do zrobienia jest tylko przednia felga, która została skrzywiona.

Więcej na temat tej i innych podróży Dawida znajdziecie na jego blogu www.gdzielosponiesie.pl oraz funpage'u Gdzie Los Poniesie.